24 lutego 2010

"Wicked: Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu" Gregory'ego Maguire'a - recenzja


Ta powieść nie była tym, czego się spodziewałam. Sięgałam po nią z niejaką niechęcią, postawiona w stan pełnej napięcia gotowości tym, że jest to jedna z tych książek, które opowiadają na nowo dobrze znaną klasykę dziecięcą, starając się przy tym być zabawnymi i nowatorskimi, a będąc najczęściej tylko żenującymi. Wicked pasowało idealnie do tego schematu, gdyż przedstawiać miało historię Czarnoksiężnika z Krainy Oz L. Franka Bauma z perspektywy Złej Czarownicy z Zachodu. Tym, którzy nie pamiętają, przypomnę, iż chodzi oczywiście o perypetie Dorotki, niewinnej dziewuszki z Kansas, która wyrusza do wspaniałego i strasznego Czarnoksiężnika z Oz, by ten pomógł jej wrócić do domu, a jej towarzyszy - Blaszanego Drwala, Stracha na Wróble i Tchórzliwego Lwa - obdarzył sercem, rozumem oraz odwagą. Cóż, czy z tej opowieści da się wycisnąć coś świeżego i wciągającego? Miałam wątpliwości. Wątpliwości te jeszcze się zwiększyły, gdy otworzyłam książkę i w pierwszym słowie pierwszego zdania prologu zobaczyłam rażący błąd gramatyczny...

Ale, jak już pisałam, ta powieść okazała się nie być tym, czego oczekiwałam. Im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej byłam zdumiona i zaskoczona. Gregory Maguire nie przerobił klasycznej opowieści, żerując na niej jak pijawka - w zamian za to stworzył on coś zupełnie nowego i czarującego, pozwalając oryginalnej historii rezonować gdzieś w tle. W Wicked: Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu odmalowany jest cały, złożony i porywający świat, daleko wykraczający poza prościutkie bajkowe ramy Czarnoksiężnika z Krainy Oz. Mamy tu tętniącą życiem krainę, zamieszkaną przez różne rasy ludzi i Zwierzęta (które w odróżnieniu od zwierząt mają duszę i potrafią mówić, a niektóre z nich nawet wykładają na uniwersytecie). Mamy tu też ciemną politykę, napięcia międzyrasowe, terroryzm, teologiczny fundamentalizm, powstania, różnorakie doktryny religijne, magię, romans, walkę o prawa Zwierząt... Krótko mówiąc: spotkamy się tu z oszałamiającą i barwną wizją świata.

No i jest oczywiście tytułowa Zła Czarownica, zwana Elfabą. Czy zawsze była zła? Jak doszło do tego, że taką się stała? Dzięki Maguire'owi poznamy pełną historię tej fascynującej postaci, począwszy od jej trudnego dzieciństwa (gdy człowiek rodzi się z zieloną skórą, nie ma lekko z rodziną i rówieśnikami) po tragiczny dzień, w którym Dorota przybyła do jej zamku w Winkusie. Dawno już nie czytałam żadnej książki, w której główna bohaterka byłaby tak żywo odwzorowana, taka przekonująca i tak złożona.

Nie należy więc obawiać się tej książki. Nie ma tu odgrzewanych schematów, a nic, co się dzieje nie jest proste ani jednoznaczne. Powieść napisana jest lekko i z humorem, chociaż zahacza o poważne zagadnienia, choćby takie, jak pochodzenie i natura zła. Po sięgnięciu po Wicked: Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu już nigdy nie spojrzycie na opowieść o Dorotce z Kansas i jej Rubinowych Bucikach tak samo.



Gregory Maguire: Wicked: Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu, tłum. Monika Wyrwas-Wiśniewska, INITIUM 2010. Recenzja napisana dla serwisu Valkiria.

Brak komentarzy: