19 grudnia 2008

Jacek Dąbała "Największa przyjemność świata" - recenzja


"Największa przyjemność świata" Jacka Dąbały to kontynuacja "Ryzykownego pomysłu", choć znajomość poprzedniej książki nie jest czytelnikowi niezbędna. Znów spotykamy Artura Brandta, tym razem już jako byłego dziennikarza śledczego.

Straciwszy pracę w telewizji, Artur postanawia wykorzystać swoją wiedzę i kontakty w innej branży i zakłada biuro detektywistyczne. Jego współpracownikami zostają: Marek Borg – były antyterrorysta zwolniony z jednostki „ze względów psychologicznych”, Jan Walewski – niechlujny emerytowany inspektor policji i Susan Smith – piękna sekretarka prosto z Ameryki. Razem próbują odnaleźć Nanę Radwan, zaginioną córkę jednego z najbogatszych ludzi w kraju. Sprawa ta okazuje się jednak bardziej skomplikowana niżby się wydawało.

Nowa powieść Dąbały jest lekką, zabawną lekturą, łamiącą konwencję tradycyjnego kryminału. Zamiast niedogolonego, przesiąkniętego zapachem whisky detektywa-weterana mamy tu wypielęgnowanego mężczyznę, który nie lubi dymu papierosowego i którego do obłędu doprowadza własna matka. W chwilach stresu Brandt siada za biurkiem i ukradkiem pociąga łyk z wyciągniętej z szuflady butelki… Coca-Coli. A jego piękna sekretarka bardzo słabo włada językiem polskim i wciąż mówi coś niestosownego, choć stara się zachować pełen profesjonalizm.

Cyniczny, zadufany w sobie, ale też energiczny i inteligentny bohater, którego wykreował Dąbała, jest bardzo wyrazisty i niełatwo go zapomnieć. U jednych może wzbudzić sympatię, innym działać na nerwy, ale na pewno wszystkim wyda się postacią żywą i wiarygodną. Warto poczytać, jak ten nowo upieczony detektyw poradzi sobie ze sprawą, która poprowadzi go ku niebezpiecznym rejonom seksbiznesu, rodzinnych tajemnic, nienawiści, miłości i zmów milczenia.

Polecam tę książkę każdemu, kto lubi rozerwać się przy dobrym kryminale, chociaż nie jest ona typowym przedstawicielem gatunku. Ale napisana jest sprawnie, intrygi się piętrzą, atmosfera zagęszcza, zakończenie zaskakuje, a na prawie każdej stronie znajdziemy coś zabawnego. To wymarzona pozycja na lato – lekka, przyjemna i niewymagająca. Mam nadzieję, że spotkamy jeszcze Artura Brandta w kolejnej odsłonie.


Jacek Dąbała: Największa przyjemność świata, Red Horse, 2008.

Ta recenzja ukazała się pierwotnie tutaj. Na Valkirii znajdziesz więcej.

Brak komentarzy: